Książę Heinrich XIII, dziś podstarzały i pozbawiony przywilejów, przez całe swoje dorosłe życie stopniowo dochodził do wniosku, że Republika Federalna Niemiec nie jest realnym państwem. Że jest kukłą, poruszaną rękoma międzynarodowej finansjery, która po I wojnie światowej przekształciła Rzeszę Niemiecką w maszynkę do drukowania pieniędzy. Że kanclerz Olaf Scholz i wcześniej Angela Merkel tylko odgrywają role niemieckich przywódców, bo Niemcy przestały istnieć w 1918 r. Dlatego trzeba doprowadzić do puczu i przywrócić monarchię, a na czele odnowionej Rzeszy Niemieckiej stanie on, Heinrich XIII.
Zapewne żadna platforma VoD nie zdecydowałaby się na ekranizację takiej historii - jest zbyt niedorzeczna...