1 Abo und 2 Abonnenten
Artikel

93 tabliczki z nazwą ulicy - Polskie ulicy w Berlinie

Wystawa "Polskie ulicy w Berlinie" w projektraum alte feuerwache w Berlin-Friedrichshainie

Dlaczego one nie zniknęły - Ulice Friedrichshainu pamiętają nazwy


Artykuł powstał w ramach projektu "93 tabliczki z nazwą ulicy - Polskie ulicy w Berlinie
"

„Historii nie możecie wymazać“, tak odpowiadają czȩsto przeciwnicy zmian nazw. Czy chodzi im o historiȩ jakiejś szczególnej osoby, miasta, wydarzenia, do którego nazwa nawiązuje? Miasto Zieloną Górȩ? Komunistȩ Marchlewskiego? Czy raczej sam akt nadania nazwy, kulturalną i polityczną tożsamość, przez którą zdecydowano zwrócić uwagȩ na miasto Zieloną Górȩ lub na Marchlewskiego w miejscu publicznym? Czy nazwy to relikty? Czy też świadomie postawione pomniki, jednak nie pomniki przeszłości, tylko przemijającej tożsamości społeczeństwa?

Czȩsto są i jednym i drugim, przeważnie jednak jeszcze czymś wiecej. Albowiem nie za każdym razem, kiedy zmienia się duch czasu lub pada reżim, zmienia siȩ także nazwa ulicy. Jednak jej znaczenie, jej kontekst może siȩ zmienić lub rozszerzyć. Tych dziewiȩć ulic dowodzi tego pod wieloma wzglȩdami. I w tym właśnie leży sedno tego projektu: aby zrozumieć konteksty i poszerzyć perspektywę. Nie mamy zamiaru, zmieniać nazw, tylko zastanawiamy siȩ, dlaczego te „polskie“ ulice z niemieckimi nazwami jeszcze istnieją w tej dzielnicy? Co one teraz znaczą? To też jest kwestia sporna.

Friedrichshain był po Drugiej Wojnie Światowej czȩścią Berlina Wschodniego i na jego terenie znajdowały siȩ ówczas jeszcze inne ulice nawiązujące do miejscowości na Śląsku, na Pomorzu, w Wielkopolsce, w Nowej Marchii, w Prusach Zachodnich lub Wschodnich. Dlaczego zmieniono nazwy ulic Memeler, Tilsiter, Posener, i Breslauer Straße (Niemeńskiej, Tczewskiej, Poznańskiej i Wrocławskiej)? A dlaczego nie ulic Proskauer-, Graudenzer-, i Krossener Straße (Prószkowskiej, Grudziąckiej i Krośnieńskiej)?

Od 1945 roku i umowy jałtańskiej i poczdamskiej, a po czȩści już od lat 1919/20, miejscowości te nie należały już do państwa niemieckiego, stały siȩ polskie lub sowieckie. Niemcy i ci którzy byli za takich uważani, zostali zmuszeni opuścić ich rodzinne miejscowości. Nazwy ulic na Friedrichshainie nie straciły przez to znaczenia. Aczkolwiek psuły doskonały wizerunek „granicy pokoju na Odrze i Nysie“, który starała siȩ stworzyć NRD.

Socjalistyczna Partia Jedności Niemiec ostentacyjnie ogłaszała siȩ za odstąpieniem terenów. Już w 1950 roku podpisała układ zgorzelecki z Polską, w którym rezygnowała z roszczeń co do terenów na wschód od Odry i Nysy, inaczej niż RFN, która zwlekała z taką umową aż do czasu po zjednoczeniu. Ta polityka, później nazwana „przyjaźnią nakazaną“ pomogła Europie, wstrząśniȩtej morderczą „polityką Lebensraumu“, wojną, ludobójstwem i przymusową migracją, odzyskać spokój. Można też powiedzieć, że była ona dalszym krokiem do zerwania z kolonializacją Wschodu, trwającą już od czasów Zakonu Krzyżackiego, którą w czasach Cesarstwa, lub nawet już wcześniej zachwalano jako „niemieckie osiągniȩcia cywilizacyjne“.

Prawdopodobnie rezygnacja z terenów wschodnich spotkała siȩ pośród ludności NRD z nie wiȩkszą akceptacją, aniżeli w Niemczech Zachodnich. W czasach powojennych w NRD znajdowało siȩ ponad cztery miliony „przesiedleńców“ (Umsiedler), oraz „nowych obywateli“ (Neubürger). Te określenia, wprowadzone przez kierownictwo partii, miały zapobiec ewentualnym konfliktom, a przemoc, której zaznali ci ludzie, stała siȩ tematem tabu. Wiȩkszość z nich określała siebie samych jako wysiedleńców, w najlepszym przypadku jako uciekinierów. Ten kto mówił o tym publicznie, stawał siȩ podejrzany, kto wymawiał nazwy takie jak „Śląsk“, był podejrzewany o rewanżyzm i o wrogie, pro-zachodnioniemieckie nastawienie. Życiorysy nieomal jednej czwartej ludności przestały istnieć w oficjalnym kontekście, albowiem wspomnienia te nasuwały na myśl wypȩdzenia.

Pośrednio nazwy ulic w dzielnicy Friedrichshain również wywoływały skojarzenia z czymś utraconym, przypominały dawne miasta niemieckie. Już po Pierwszej Wojnie Światowej czȩść nazw zaczȩto postrzegać w tym kontekście „straconego“, lub „zagrożonego niemieckiego wschodu“, po tym jak czȩści terytorium Rzeszy z miastami takimi jak Poznań bądź Grudziądz zostały odstąpione Polsce a inne miasta zbliżyły siȩ do granicy ówczas nieprzyjacielskich polskich sąsiadów. W związku ze znienawidzonym traktatem wersalskim, niemieckie nazwy w miejscach publicznych rodziły tendencje do rewizji traktatu.

Pierwotnie nawiązywały one po prostu do miejscowości rodzinnych mieszkańców. Od lat 1870ych do Berlina, który rósł w zawrotnym tempie, przybywała masa imigrantów. Na osiedlu z domami czynszowymi na Friedrichshainie, wybudowanymi według planu Hobrechta z roku 1862, powstały mieszkania dla setek tysiȩcy nowych przybyszy ze wschodnich terenów Rzeszy Niemieckiej. Tych dziewiȩć ulic powstało miȩdzy latami 1881 a 1912, a o ich nazwach decydował, tak jak to było wtedy przyjȩte, dekret królewski.

Imigranci wysiadali z pociągu na dawnym Ostbahnhof (dworcu wschodnim) na Küstriner Platz (dziś Franz-Mehring-Platz), końcowej stacji Kolei Wschodniej, łączącej Königsberg, dziś Kaliningrad ze stolicą. Później kolej dochodziła do Schlesischer Bahnhof (dworca Śląskiego), dzisiejszego Ostbahnhof, dokąd dojeżdżały pociągi z Wrocławia. Wiȩkszość tych ludzi nie miała wiele przy sobie, z początku osiadali w dzikiej okolicy dookoła Dworca Wschodniego, wielu z nich tam pozostawało. Na osiedlu były domy publiczne, palarnie opium i szalały bandy wymuszające haracze, ale istniały także instytucje publiczne i teatry. W późniejszych czasach oddziały SA i komuniści staczali tu ze sobą bitwy uliczne. Historycy raz nazywają tę dzielnicȩ „dzielnicą Bałtów“ („Baltenviertel“), a raz „dzielnicą Wschodniopruską“ („Ostpreußenviertel“).

Na początku lat 50ych właśnie to siedlisko konfliktów społecznych zaprojektowano na nowo pod wzglȩdem urbanistycznym, i dokonano gruntownego przeglądu nazw pod wzglȩdem politycznym. Według historyka Detlefa Krenza partii chodziło o „pacyfikacjȩ społeczeństwa“ w tej okolicy, która była znana jako miejsce walki klas. W trakcie pierwszej fali zmian nazw w latach 1950/51, która zaczȩła siȩ już niewiele tygodni po podpisaniu układu zgorzeleckiego, Posener Straße (ulica Poznańska) stała siȩ na przykład Wedekindstraße (ulicą Wedekinda), a Breslauer Straße (ulica Wrocławska) przemieniła siȩ w Am Ostbahnhof (Przy Dworcu Wschodnim), który wcześniej nazywał siȩ Schlesischer Bahnhof (Dworzec Śląski). Ulica Bromberger Straße stała siȩ Helsingforser Straße, a Memeler Straße (Niemeńska) otrzymała nazwȩ Marchlewskistraße. Jednak nadal tolerowano nazwȩ ulicy Pillauer Straße, pomimo iż w Piławie/Bałtijsku mieściła siȩ najdalej na zachodzie położona baza floty sowieckiej. Zachowały siȩ także nazwy mniejszych uliczek, które zwracały uwagȩ na miejscowości lub osobowości (Simon Dach) z krainy Niemna, która teraz była sowiecka. Graudenzer Straße (Grudziądzka) zachowała siȩ, aczkolwiek została już w roku 1952 zabudowana nowoczesno-socjalistycznie w trakcie Narodowego Programu Odbudowy. Zmiana jej nazwy była już postanowiona przez magistrat Berlina, ktory wtedy nie był jeszcze podzielony, jednak nie została nigdy wprowadzona.

Motywy i powody zmiany nazw są czȩsto wieloznaczne. Wspomniane miasta były z punktu widzenia ówczesnych urzȩdników NRD miastami „zła“ : Poznań reprezentował niemiecko-polski antagonizm, Bydgoszcz krwawą niedzielȩ, rzeka Niemen nasuwała im na myśl „Pieśń Niemców“ i wielkoniemieckie marzenia o zjednoczeniu, a Wrocław, który w 1945 roku miał być trzymany „do ostatniego człowieka“, „wojnȩ totalną“.

Również przestronna ulica Danziger/Elbinger (Gdańska/Elbląska) na północnym Friedrichshainie przywodziła na myśl newralgiczne miejsca w Polsce, w których pamiȩć była nadal żywa a czȩsto bolesna. Jako że ważne połączenia drogowe były zastrzeżone przewodnikom robotniczym lub lewicowym wizjonerom, ulica ta została zadedykowana sekretarzowi kominternu Georgiowi Dimitrowowi.

Zmiana dedykacji Küstriner Platz (placu Kostrzyńskiego) na rzecz marksistowskiego Autora Franza Mehringa w roku 1971, idąca w parze z budową nowego budynku domu wydawniczego gazety partyjnej „Neues Deutschland“, była zakończeniem przebudowy starej dzielnicy migrantów. Artykuł w gazecie z 22 kwietnia 1971 roku stawia to wydarzenie w kontekście historycznym i mówi o miejscu, w którym nie tylko „doświadczono głȩbokiej nȩdzy, ale też ciȩżkich walk klas“, a w którym teraz „dziennikarze ND wprowadzają siȩ do nowoczesnych pomieszczeń, wyposażonych w praktyczny i bardzo sprawny sprzȩt“. Tak wiȩc stare czasy, z którymi także kojarzyło siȩ zniszczone pruskie miasto Kostrzyn ze swoją twierdzą, leżące teraz po drugiej stronie Odry, zdawały siȩ ostatecznie zapomniane.

W sumie pomiȩdzy 1945 a 1989, zmieniono nazwy 39 ulic i placów na Friedrichshainie. Priorytetem było wymazanie nazw nazistowskich i takich, które wiązały siȩ z militaryzmen, Cesarstwem i kultem wojny światowej. Stało siȩ to na rozkaz aliantów i przez dekret Magistratu Ogólnoberlińskiego, lecz także po przeprowadzeniu ankiety wśród ludności. Po podziale Magistrat Wschodnioberliński nadawał nazwy niemal całkiem na własną rȩkȩ. W książkach historycznych znajdujemy tylko jeden przypadek protestu studenckiego z początku lat 50ych przeciw zmianie nazwy Dorotheenstraße w dzielnicy Mitte.

Tych dziewiȩć ulic, które przetrwały, znajduje siȩ w stosunkowo nienaruszonej wojną i powojennym burzeniem czȩści Friedrichshainu, na południe i na północ od Frankfurter Allee. Ze wzglȩdu na brak zmian w zabudowie nie zaistniała też potrzeba, aby zmieniać nazw z ideologicznych powodów. Wiȩkszość z nich to mniejsze ulice, najdłuższa to Grünberger Straße (Zielonogórska). Noszą one nazwy małych lub średnich miast na prowincji. Być może nie przeszkadzały tak naprawdȩ i nie zadano sobie trudu aby je pozmieniać. Być może wzglȩdy materialne odgrywały wiȩkszą rolȩ aniżeli ideologia, zwłaszcza w czasach nȩdzy w latach 50ych, kiedy to ludzie cierpieli z głodu. Może jednak chodziło też o równowagȩ: aby z jednej strony wysłać sygnał polityczny pod adresem polskich sąsiadów, a z drugiej strony ominąć temat wypȩdzenia i terytoriów wschodnich. Wymazywanie nazw było faktycznie pośrednim sygnałem. W marcu 1950 roku, dawnej ulicy Memeler Straße (ulicy Niemeńskiej) nadano imię Marchlewskiego, niemiecko-polskiego działacza ruchu robotniczego. Zmianę tą uważano za gest przyjaźni, a na uroczystość z tej okazji zostali zaproszeni przedstawiciele władz państwowych, członkowie Polskiej Partii Robotniczej.

Rownież w latach 1991/92 rozważania dotyczące polityki zewnȩtrznej doprowadziły do tego, że stare wschodnio-niemieckie ulice nie zostały znów nazwane po staremu, pomimo antykomunistycznej fali zmian nazw w Berlinie wschodnim. Tylko Danziger Straße (ulica Gdańska ) powróciła, chociaż ówczesna partia SPD chciała ponownie wprowadzić wschodnio-niemieckie nazwy na osiedlu przy Dworcu Wschodnim, wskazując na „historyczny rozwój dzielnicy“. Ówczesny burmistrz rejonu odmówił jednak, nie chcąc obciążać relacji ze wschodnimi sąsiadami. Było to rozważne, jako że w Europie panował lȩk przed zjednoczonymi Niemcami.

Nazwy wtedy jeszcze kojarzyły siȩ z niemieckimi roszczeniami co do polskich terenów. Polacy nie byli pewni, czy Niemcy nie bȩdą żądać zwrotu swoich domów. Czy dzisiaj roszczenia nie dotyczą raczej polityki, albo pamiȩci? Czy nazwy mogą przyczynić siȩ do pokoju i do pozbawienia wzajemnych stosunków z Europą Wschodnią woli dominacji?

Te miejsca należą nie tylko do niemieckiej historii. W Grudziądzu, Tczewie, Koninie, w Prószkowie i w innych miastach żyli obok siebie zarówno Polacy jak i Niemcy, Żydzi, Kaszubi, Ślązacy, protestanci i katolicy. Te niepozorne nazwy przechowują pamiȩć wielokulturowej Europy, która została zniszczona w 20ym wieku.

Tymczasem jednak, wiele ludzi na północy i na zachodzie Polski z wielkim entuzjazmem zajmuje siȩ przedwojenną historią ich miejscowości rodzinnych. Niemieckie nazwy nie są już zakazane, nie budzą grozy, są raczej cechami identyfikacyjnymi. Czy prawidłowa wymowa polskich nazw miejscowości w Niemczech nie mogłaby siȩ stać tak samo oczywista, jak używanie ich niemieckich odpowiedników?






Zum Original